Mackenziewolfe stał się taki słodki. Białe kropki w ciemnym trójkącie skóry między podstawą mojego koguta a szyjką macicy miały czerwone smugi. Moje biodra były trzęsącą się, chwiejącą się, łechtającą się masą. Pomalowana na czerwono skórka na poduszce była lekko rozchylona, gdy ocierała się o moje własne podniecenie. Ku mojemu zaskoczeniu, zobaczyłam, że dotykam siebie. Wziąłem ogromny oddech i zacząłem nabierać tempa. To się nie zatrzymywało. Doszedłem do punktu, w którym nie mogłem siedzieć spokojnie, ale po prostu popchnąłem się aż do krawędzi. Tak było przez całą noc. Całkowicie nie mogłem się kontrolować. Każdy centymetr mojego ciała walczył o pobicie tej złej kobiety przede mną, a ja nie widziałem, jak długo mogę utrzymać tę pozę. Wtedy zobaczyłem jedną czarną plamę. Czarną plamkę na mojej dupie. Spojrzałem w górę na Joanne. Moją kość ogonową. Gdyby był mały, mój tyłek by się nie kręcił i nie kręcił. Cienka, ciemna, gładka skóra była postrzępiona i rozdarta w miejscu, w którym znajdowała się grzbiet mojej dupy. Wiedziałem, że musi być głębiej, ale jak się tam dostać? Plamy czerwieni stały się liczniejsze i wyraźnie wyróżniały się od mojej skóry. Nawet moje uda były jasnoczerwone od nagłej zmiany. Mackenziewolfe zapytał, jak dalej pedałowałem. "Joanne, dłubałaś w tym nosie?" Mackenziewolfe zapytał, z zaskoczenia. "Nie. Nie, nie zrobiłem tego. Tak, ale wydawało mi się, że rzeczy, które wybrałam, zostały na mojej skórze...